to, co mnie we mnie martwi, to miłość do papierów. za każdym razem, kiedy robię zakupy w scrapowym sklepie internetowym mówię sobie: dziś nie kupuję papierów. zazwyczaj przypominam sobie o tym po raz kolejny w okolicy 27 strony w kategorii papiery, mając w koszyku co najmniej 10 arkuszy. wiadomo. półka nieco pęka mi już w szwach, musiałam więc część wyeksportować do pizzowych pudeł, uważając, aby ekspansja nie objęła zbyt dużej przestrzeni w pokoju. wciąż - łatwo nie jest.
z tej właśnie okazji postanowiłam ostatnio przegrzebać trochę resztki i wykończyć je trochę, aby móc z czystym sumieniem ciąć nowe papiery ;)
powstały póki co 3 ścinkowe kartki według podobnego schematu. pierwsza z papierów UHK, o których na jakiś czas zapomniałam, a przecież tak przyjemnie się z nimi pracuje i je łączy!
kolejne są mniej pudrowe, a bardziej energetyczne. pierwsza powstała z połączenia papierów ILS i Echo Park:
druga to połączenie UHK i Echo Park:
jestem pewna, że powstanie jeszcze trochę podobnych kartek, bo moje pudło z resztkami wciąż jest pełne ;)
z tej właśnie okazji postanowiłam ostatnio przegrzebać trochę resztki i wykończyć je trochę, aby móc z czystym sumieniem ciąć nowe papiery ;)
powstały póki co 3 ścinkowe kartki według podobnego schematu. pierwsza z papierów UHK, o których na jakiś czas zapomniałam, a przecież tak przyjemnie się z nimi pracuje i je łączy!
kolejne są mniej pudrowe, a bardziej energetyczne. pierwsza powstała z połączenia papierów ILS i Echo Park:
druga to połączenie UHK i Echo Park:
jestem pewna, że powstanie jeszcze trochę podobnych kartek, bo moje pudło z resztkami wciąż jest pełne ;)