miałam taki plan, żeby zrobić post na Walentynki. z dobrymi życzeniami dla Was i Waszych miłości, z pracą i prezentem, który w tym roku zafundowałam memu lubemu. niestety, mimo urlopu od podstawowej roboty, ten dzień okazał się za krótki o jakieś 5 godzin na wszystko, co sobie zaplanowałam ;)
więc dziś nadrabiam to, co mogę i mam nadzieję, że wczoraj było Wam fajnie. co robiliście? ja jeździłam po dziwnych fabrycznych terenach razem z moją przyjaciółką i jej synem, a moim jednym z dwóch Walentych - Hugo (lat mniej niż 1 ;)), a potem objadałam się pysznościami z moim drugim Walentym, z którym w sumie obchodziliśmy już 4 wspólne Święto Zakochanych :)
no i z tej właśnie okazji przygotowałam dla Niego w tym roku co następuje:
mini-składaczka z wyznaniem miłosnym :)
materiały: papiery bricks i cobblestone z kolekcji street art GOscrap, dekoracyjna taśma, stempel SODA
do tej "laurki" dołączyłam prezent. zazwyczaj unikamy kupowania sobie tego typu rzeczy (tu mieszczą się rzeczy, które już mamy, które są do domu itp.), ale ponieważ od niedawna mój luby ma nową pracę, pomyślałam, że ten prezent przyda mu się właśnie w biurze. w końcu ponad rok pracowaliśmy w jednym pokoju, to teraz chociaż kubek mu o mnie przypomni ;)
kubek z dedykacją zamówiłam w
for.rest. biały, prosty, ale bardzo efektowny ceramiczny kubek i prosty napis - jak wiecie, uwielbiam minimalizm ;) ale to, co mnie szczególnie urzekło, to napis w środku. tzn. możliwość jego wstawienia, bo treść sama wymyślałam ;))
piękny jest ten kubol i w sumie sama chciałabym taki mieć ;)))
z kubola wystaje też ostatnia część prezentu, czyli filcowe serducho. widziałam podobne ostatnio w wielu miejscach w sieci i bardzo mi się podobały, więc zrobiłam chłopu takie, niech ma do kluczy ;) poza tym dzięki niemu pierwszy raz zrobiłam coś z filcu, a igły i nitki użyłam do czegoś innego niż przyszywanie guzików lub zszywanie ubrań ;) no cóż, jakoś szycie nie stało się nigdy moją domeną, choć serce się jeszcze nie rozpadło, czyli jakiś sukces jest ;)
na koniec cały zestaw:
i muszę Wam powiedzieć, że jak się ma urlop i jest się w domu po 10 rano to nawet można złapać jakieś przyzwoite światło i zdjęcia zrobić jakieś takie lepsze. no, przynajmniej mi się wydaje, że te wczorajsze wyszły całkiem nieźle ;)
dajcie znać, jak tam Wasze Walentynki, bo może macie na nie jakiś fajny pomysł, który mogłabym pożyczyć na zbliżające się urodziny mojego chłopa ;)
buziaki!