kolejnym mym szydełkowym planem był mały pojemniko-koszyczek, który przygarnąłby przybory do szycia i inne duperele. wynalazłam nawet w sieci kurs, jak taki zrobić. jego podstawą miało być koło, jednak koło wybitnie nie chciało mi się udać, czytaj: marszczyło się i falowało. ponieważ ostatnie dwa wieczory spędziłam na imprezie poetyckiej, dziergając pod stołem, nie za bardzo miałam jak sprawdzić, co zrobić, aby koło się nie falowało. w końcu niesiona emocjami sprułam wszystko i zaczęłam robić na nowo, tworząc wymyślany na poczekaniu krzywy kwadrat ;)
efekt owych zmagań prezentuje się jak widać:
nie twierdzę, że prezentuje się on dokładnie tak, jak w wizji w mojej głowie, ale... od czegoś trzeba zacząć ;)
czy Wam też tak szybko mijają te jesienne weekendy? mam wrażenie, że ten się zaczął jakieś 10 minut temu, a tu nagle jutro już trzeba iść do pracy...
efekt owych zmagań prezentuje się jak widać:
nie twierdzę, że prezentuje się on dokładnie tak, jak w wizji w mojej głowie, ale... od czegoś trzeba zacząć ;)
czy Wam też tak szybko mijają te jesienne weekendy? mam wrażenie, że ten się zaczął jakieś 10 minut temu, a tu nagle jutro już trzeba iść do pracy...
ale świetny!:))) podoba mi się:)))
OdpowiedzUsuńdzięki :)) trochę nieforemny, ale go polubiłam ;)
UsuńBardzo fajny, właśnie dlatego jest taki fajny, że jest to taki troszkę " kopnięty kwadrat " :-)
OdpowiedzUsuńhaha ładnie powiedziane ;))
Usuń