piątek, 28 grudnia 2012

zielony gość i sprawy kuchenne.

wróciłam ze świątecznych wojaży i powoli na nowo wchodzę w zwyczajowy tryb. na szczęście do nowego roku mam urlop, więc nadrabiam wszystko, na co nie było czasu przed wyjazdem. po powrocie otrzymałam ostatni prezent świąteczny, który spóźnił się ponieważ...


okazało się, że Mikołaj bardzo dokładnie czyta mojego bloga ;), a szczególnie TEN post o rudych Liskach z IKEA. bezczelnie nazwałam tam Panią Brokułową Brokułem, najwidoczniej Mikołaj stwierdził więc, że wyśle do mnie Panią Brokułową, aby sama wyjaśniła tę sprawę. i tak oto pojawiła się w mym domu właśnie ona :D to była miłość od pierwszego wejrzenia!


wracając do tematu świątecznych zaległości - z powodu nadmiaru pracy nie miałam nawet czasu upiec świątecznych ciasteczek przed świętami. postanowiłam zatem nadrobić to dziś ;) zebrałam całą ferajnę i zabraliśmy się do roboty:




fajnie było, ciastka wyszły, wszyscy przeżyli, więc do przodu ;)

no to dzisiaj taki post relaksacyjny na rozruch, a na dniach już pewnie jakieś wyklejanki będą ;)
mam nadzieję, że święta w Waszych domach były cudowne i macie naładowane baterie na kolejnych kilka miesięcy :)

2 komentarze:

  1. Co do akumulatorów, to już chyba mi się rozładowały xD bleee

    A Brokuła cudna :D podoba mi się całe fotostory oł jje!

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no co Ty gurku, chyba za szybko działasz, jak już się rozładowałaś ;)))))

      fajne te maskoty, od kiedy przybyły nawet śpią z nami haha ;)

      Usuń

dzięki za wizytę :)