niedziela, 2 grudnia 2012

i pan kot.

panna fotoaktywna zażyczyła sobie kartki z kotem. prototypem była TA kartka w stylu vintage. tylko ją trochę  unowocześniłam:




materiały: papiery ILS i UHK, kot z papieru Graphic45


zdjęcia, jakie są, każdy widzi, ale niestety robiłam kartkę praktycznie "na jutro" i nie miałam czasu, żeby złapać trochę porządnego światła. noc o 15:30 - pewnie wszystkie już to znacie.


a poza tym, w cyklu z życia wzięte, muszę przyznać, że nie rozumiem tego szału na grudzień i wszystko z nim związane. grudniowniki mnie nie jarają (jedynie estetycznie), bo nie widzę w nich nic szczególnego. inspiracje świąteczne są spoko (też głównie estetycznie+praktycznie), ale chyba nie tylko o to się rozchodzi? dla mnie grudzień to początek najgorszego czyli zimy. wiecie, nie żebym nie lubiła świąt (szczególnie związanego z nimi tygodnia wolnego), no ale nie wierzę, że cały świat przez cały rok oczekuje grudnia. ja raczej zawsze oczekuję lipca. to co, jest ktoś ze mną, czy jestem jedyną dziwną osobą na tej planecie? ;)

trzymajcie się!

9 komentarzy:

  1. hmmm... też nie rozumiem tego szału grudniowników, ale może dlatego, że idea grudniownika do mnie nie przemawia? Do samej zimy nic nie mam... w końcu jestem zimowym dzieckiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie zmarznięta wróciłam do domu, a zima się dopiero rozkręca. także... nie mogę powiedzieć, że nic do niej nie mam ;)))

      Usuń
  2. Ja lubie zimę pod warunkiem ,że jest dużo śniegu :-) raczej jestem ciepłolubna ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się grudzień kojarzy ze sprzątaniem -_-'. Sprzątasz, sprzątasz, myjesz okna, pierzesz firanki, koce, narzuty, pokrowce, myjesz ściany i zabawki, szorujesz podłogi, szafki, wycierasz kurze z jakiś zapomnianych miejsc, z bibelotów, przekładasz wszystko, itd. przez cały miesiąc, a w okolicach 21 zaczynasz stać w kuchni przy garach i gotujesz, pieczesz, chodzisz spać o 3 nad ranem, wstajesz rano i dalej bierzesz się do roboty. Przez cały miesiąc kombinujesz co komu dać na prezent (chciałabym zarabiać tyle, żeby każdemu kupić to, co chce i mieć z głowy...), w wolnych chwilach wykonujesz te prezenty, między jednym sprzątaniem i drugim. Oczywiście codziennie kochane słoneczka rozwalają ileś tam poukładanych rzeczy, wylewają picia na podłogę, brudzą ściany i narzuty. Przychodzi ten wyczekiwany 24, kiedy to prawie nie śpisz w noc przed, żeby zdążyć ze wszystkim, włącznie z prasowaniem obrusu (ja nie wiem, jakieś fatum z tym obrusem, że zawsze na ostatnią chwilę go prasuję) i rozłożeniem talerzy i jakimś ewentualnym ozdobieniem stołu. Choinkę próbujesz ubrać z dziećmi, ale po tym, jak rozbiją Ci kilka bombek (odkurzanie) i poplączą kable od lampek i łańcuchów (godzina rozplątywania) postanawiasz wykończyć to sama, więc dzieci zgodnie wrzeszczą i krzyczą, że też chcą... przychodzą goście, trzeba się sprężyć, wszystko porozkładać, podać jedzenie, picie, jedzenie, picie, powycierać po dzieciach rozlany soczek, podać jedzenie, picie, jedzienie, picie, ciasta. W końcu przychodzi moment rozdania prezentów, chwilę odpoczynku i goście wychodzą i masz czas wolny, który możesz przeznaczyć na sprzątanie po imprezie. Padasz na twarz o 23 i tylko tęsknisz za czasami, kiedy jeszcze mogłaś przejść się na pasterkę, bo miałaś siły. I zastanwiasz się, kiedy ten grudzień stał się takim okropnym miesiącem, gdzie zrobiłaś błąd? Na szczęście potem jest już spokój i tylko w pracy przygotowujesz się do zamknięcia roku, więc spoko, siedzisz od rana do wieczora i zajmujesz się papierami, nie musisz już sprzątać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha jej, to ja chyba i tak mam nieźle, bo sprzątam tak normalnie, bo na święta jadę do rodziców ;)
      no to życzę Ci dużo sił Joasiu!

      Usuń
    2. Dzięki :) Przyznam, że w tym roku już się mocno zastanawiałam, czy do kogoś nie pojechać, ale po prostu nie mam do kogo. Mogłabym do teściów, ale wtedy nie będę spędzała czasu z moim rodzeństwem, bo sie u teściów tyle ludzi nie zmieści... Do babci raz zrobiliśmy wyjazd (wtedy było fajnie, bo w domu sprzątnęłam tyle o ile, tylko gotowałam sporo, żeby babcia nie musiała), ale znasz starszych ludzi - babcia nie dała sobie wytłumaczyć, że NIE MUSI sprzątać całego mieszkania na tip-top i NIE MUSI gotować wszystkiego sama, więc mieliśmy dwa barszcze, dwa drugie dania, cztery sałatki (bo ja ugotowałam z siostrą i babcia dodatkowo swoje - wiadomo, ona lepiej umie :P) i mnóstwo ciast, a babci było słabo po wszystkim -_-'. Zostaje tylko wigilia w moim domu, a że jakoś w tym miesiącu wszyscy będą mieli czas dopiero dzień przed (zawsze mi siostra pomagała w gotowaniu), to ja już w listopadzie zaczęłam porządki, żeby się wyrobić :P

      Usuń
    3. Aśka, a czy Ty masz naprawdę tak brudno w domu, że kurze, odkurzenie i umycie okien nie wystarczą?;) nie daj sie zwariować!

      Usuń
    4. Pewnie by wystarczyło, gdybym nie miała taki dwóch małych kochanych potworów, które na bieżąco zajmują się produkcją syfu ;) Ale masz rację, dam sobie w tym roku trochę luzu, jak mi sie goście przykleją do krzeseł to będę zwalać na dzieci :P

      Usuń
    5. no ba, zawsze możesz powiedzieć, że tej plamy jeszcze wczoraj nie było i wymownie spojrzeć na dzieci ;)))

      Usuń

dzięki za wizytę :)